Prof. Ewa Nowak. Otwartość nauki pod kontrolą?

Czy nauka może być jednocześnie otwarta i bezpieczna? Z prof. Ewą Nowak z Wydziału Filozoficznego o nowych wyzwaniach dla badaczy: ochronie danych, rzetelności i odpowiedzialności w czasach globalnej współpracy naukowej rozmawia Eliza Kamińska.

 

Mija rok, odkąd Uniwersytecka Komisja Etyczna ds. Badań z Udziałem Ludzi udostępniła społeczności akademickiej Glosariusz etyki badań naukowych. Wiadomo już, jak zaplanować bezpieczne badania – czy wobec tego jest jakiś powód do niepokoju? 

Przy opiniowaniu projektów Komisja Etyczna skupia uwagę na ocenie rzetelności badawczej (research integrity). Oczekuje, że badacze dołożą wszelkich starań, by zapewnić bezpieczeństwo i dobrostan ludzkim uczestnikom badań; że zawczasu oszacują i zminimalizują ryzyka – temu służy obecność lekarza bądź psychologa w zespole badawczym – wreszcie wyeliminują z projektu koszty moralne, ponieważ nie usprawiedliwiają one korzyści i zysków wyniesionych z projektu. Rzetelność jest określeniem pojemnym, w uproszczeniu zaś zakłada, że badania prowadzić należy w sposób bezpieczny dla otoczenia społecznego i – czego chyba nie trzeba dodawać – dla otoczenia naturalnego. 

 

O jakiego rodzaju bezpieczeństwie mowa w nazwie panelu Research Integrity and Security (OECD), do którego dołączyła pani w maju tego roku? 

W tym wypadku chodzi o zgoła odwrotną relację, tj. zabezpieczenia mające chronić nasze badania – w tym dane i wyniki – przed nieuprawnionym wykorzystaniem przez innych. Mówiąc o innych, trzeba mieć na uwadze nie tylko podmioty realizujące bądź planujące projekty konkurencyjne, ale także agencje badawcze i polityczne, które działają w sposób wywiadowczy lub zgoła drapieżny (by zapożyczyć określenie z domeny wydawniczej). 

 

Przez dekady promowaliśmy ideały wolności badawczej, otwartej nauki i swobodnego dostępu do badań niemal na każdym etapie realizacji projektu. W ostatnim czasie ideały te podlegają modyfikacji: obecnie mówi się o uprawianiu nauki w sposób otwarty i zarazem odpowiedzialny. 

 

Początkowo odpowiedzialność postrzegano tu głównie w kategoriach ekonomicznych: wszak inwestycje badawcze są kosztowne. W związku z tym potencjalne straty dla publicznych i prywatnych fundatorów badań mogą być dotkliwe. Fundusze publiczne płyną do badaczy z reguły dwoma strumieniami: krajowym i unijnym. 

 

Centrum badawcze takie, jak uniwersytet, dysponuje określonym budżetem przeznaczonym na badania. W jego interesie strategicznym leży, aby pionierskie osiągnięcia, innowacje, własność intelektualna, prestiż, punkty ewaluacyjne, zyski, itd. przypadły w udziale tym, którym rzeczywiście się należą. Jak widać, aspekt ekonomiczny łącznie z komercjalizacją badań jest tu jednym z centralnych, ale w grę wchodzą też inne wymierne walory.   

 

Czyli jest się czego obawiać? 

Jeśli już, to najpierw tego, że w naszym kraju – na co zwróciła uwagę Sekcja Bezpieczeństwa Komitetu Informatyki PAN w kontekście opcji prowadzenia badań w trybie niejawnym, bezpiecznej edycji materiałów naukowych, ale i presji na udostępnianie danych i wyników podlegających ewaluacji, które mogą być wykorzystane także we wrogim nam państwie – zasoby polskiej nauki nie są obecnie chronione w systematyczny sposób (Kutyłowski et al., 2025). 

Ochrona taka spoczywa na barkach indywidualnego badacza. Zwykle ogranicza się do schematycznego wypełnienia sekcji o ryzyku związanym z realizacją projektu i planie zarządzania danymi w aplikacjach o granty. 

 

Co ryzykuje kierownik projektu np. wówczas, gdy w kosztochłonnym, innowacyjnym projekcie zatrudnia zespół międzynarodowy? 

Zależy to w dużej mierze od tego, jak gruntownie komisja zweryfikowała wykonawców przed zatrudnieniem (tzw. preemployment screening) i jak zarządzany jest projekt. Wykonawca z uczelni partnerskiej (mowa o partnerstwie oficjalnym) raczej nie przywłaszczy sobie wrażliwych informacji z cudzego projektu, by zbudować na nich własną karierę lub przekazać je organizacji wywiadowczej, wojskowej, itp. Z drugiej strony, w ochronie projektu może być pomocna kompartmentalizacja na mniejsze segmenty (np. work packages). Uniemożliwia ona pojedynczym osobom nieuprawnione powielenie całego projektu bądź wykorzystanie jego wyników. 

 

Jednak skala nadużyć – a zatem i potrzeba zabezpieczenia – może być bardziej systemowa, skoro European Association of Universities, której UAM jest członkiem, zaleciła europejskim uczelniom przygotowanie indywidualnych standardów bezpieczeństwa badań, a Rada Europejska i G7 wystosowały rekomendacje do rządów w sprawie wdrożenia systematycznej polityki ochrony badań strategicznych. 

 

Rada UE ujęła rzecz następująco: Rosnąca konkurencja strategiczna i powrót do polityki siły prowadzą do tego, że stosunki międzynarodowe stają się coraz bardziej transakcyjne. Skutkiem tej zmiany jest pojawienie się zagrożeń, które są zróżnicowane, nieprzewidywalne i często mają charakter hybrydowy (…) Zagrożenia hybrydowe mogą mieć wpływ na wszystkie istotne sektory, jednak ze względu na otwartość, wolność nauki, autonomię instytucjonalną i współpracę na skalę światową sektor badań naukowych i innowacji jest szczególnie podatny na zagrożenia. Naukowcy i innowatorzy z siedzibą w Unii mogą być celem przechwytywania najnowocześniejszej wiedzy i technologii, czasami przy użyciu metod, które są zwodnicze i ukryte, lub w drodze jawnej kradzieży lub wymuszenia, ale częściej poprzez wykorzystywanie międzynarodowej współpracy akademickiej pozornie w dobrej wierze. Oprócz ryzyka dla naszego bezpieczeństwa i dobrobytu zagrożenia hybrydowe mogą mieć wpływ na wolność nauki i rzetelność badawczą w Unii (Rekomendacje Rady UE, 2024; por. Komisja Europejska, Zwalczanie ingerencji zagranicznej w badania naukowe i innowacje, 2025). 

 

Tym samym, otwartość i współpraca międzynarodowa są podstawą doskonałej nauki i innowacji, ale mogą sprawić, że bezpieczeństwo tych ostatnich będzie narażone na zagrożenia. UE odpowiada zaleceniami na apele naukowców i innowatorów o jasność i wskazówki. Będziemy współpracować, by chronić wrażliwą wiedzę przed nadużyciami, wspierając organizacje badawcze w wypełnianiu ich obowiązków, jednocześnie chroniąc wolność akademicką i budując stabilny ekosystem badawczy (EU Member States adopt recommendations to enhance research security, 23.05.2024). 

 

Rodzima Komisja sejmowa ds. Unii Europejskiej przyjęła te zalecenia i zadeklarowała utworzenie krajowego planu działania zabezpieczającego wyniki badań naukowych, ale też zbierającego informacje o incydentach niepożądanych (Sewastianowicz, 26.06.2024). Dalsze inicjatywy zależą m.in. od Departamentu Innowacji i Rozwoju (MNiSW). 

 

Co wiadomo o losach tego planu? 

Przykładowo, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Ministerstwo Infrastruktury nominowały ekspertów do co najmniej dwóch organizacji międzynarodowych: Komisji Europejskiej i OECD. Pracują oni nad zestawem wskazań, kazusów i słów kluczowych przydatnych w podnoszeniu bezpieczeństwa badań w korelacji z rzetelnością badawczą. Inna sprawa, że tego rodzaju wskazówki nie mogą być ani zbyt abstrakcyjne, ani jednolite dla wszystkich organizacji badawczych. Wiele organizacji ma swoisty profil i priorytety. Na ich podstawie dana organizacja powinna oszacować swój „profil ryzyka”, kluczowe „domeny międzynarodowej współpracy badawczej”, wreszcie „profil ryzyka organizacji partnerskiej”, zaleca Komisja Europejska (Research Security/Building Blocks for Risk Appraisal, 2024). 

 

Dyrektywy, narzędzia i treningi oferowane badaczom powinny być szyte na miarę, aktualizowane zgodnie z dynamiką rozwoju badań i niekoniecznie udostępniane szerokiej publiczności, by nie ułatwiać zadania potencjalnym wywiadowcom naukowym (por. Bundesamt für Verfassungsschutz, Espionage in Science and Research, 2023). W powiązaniu z napięciami geopolitycznymi, nowe złe praktyki w nauce szkodzą tak centralnym wartościom akademickim, jak wolność badań i współpracy badawczej, globalna mobilność i otwarta nauka. Ich ochrona może niekiedy wymagać wdrożenia zasady ograniczonego zaufania i kontroli dostępu do wrażliwej informacji naukowej, choćby w rozumieniu embarga. 

 

Czy nasz Uniwersytet planuje podnieść standardy ochrony badań naukowych? 

Z całą pewnością. W tym kierunku zmierza np. Polityka zarządzania danymi badawczymi, opracowana właśnie przez zespół Prof. Michała Klichowskiego. Trzeba jednak wiedzieć, że wartości akademickie, innowacyjność i prestiż rodzimej nauki, benefity płynące z badań, szeroko pojęty rozwój i dobrobyt społeczny, wreszcie interes państwa są ze sobą powiązane. Tymczasem z moich obserwacji wynika, że tę spójną wizję przyjdzie nam dopiero wypracować. 

 

Zobacz też: Prof. Ewa Nowak. Lekarski dystres

 

Prof. dr hab. Ewa Nowak kieruje Zakładem Etyki, działa w Uniwersyteckiej Komisji Etycznej ds. Badań z Udziałem Ludzi, a od maja 2025 r. – w OECD. 

 

Komisja Etyczna Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu ds. badań naukowych prowadzonych z udziałem ludzi jest komisją rektorską powołaną do oceny zgodności projektów badawczych z zasadami etyki i deontologii naukowej. Jej zadaniem jest formułowanie opinii dotyczących badań nieinwazyjnych – zarówno obserwacyjnych, jak i interwencyjnych – prowadzonych przez pracowników, doktorantów i studentów Uniwersytetu.

Komisja ocenia m.in. metody badawcze proponowane przez wnioskodawców, zwracając uwagę na poszanowanie godności, prywatności i dobra uczestników badań. 

W skład Komisji wchodzą przedstawiciele różnych dziedzin – nauk przyrodniczych, ścisłych, społecznych i humanistycznych – a także reprezentanci innych zawodów, takich jak prawnicy, filozofowie czy duchowni. Pracami Komisji kieruje Prorektor UAM ds. nauki, prof. Katarzyna Dziubalska-Kołaczyk