Doktor Piotr Józefiak to nie tylko sympatyczny naukowiec z Wydziału Historii, ale też człowiek, który potrafi zaintrygować swoją pasją do archiwistyki i opowiadać o niej jak o dobrym kryminalnym śledztwie. Jego praca na rzecz tej dziedziny została doceniona. Naukowiec z wielkopolskiego Krzywinia został uhonorowany Nagrodą im. prof. Stanisława Nawrockiego. To też stało się przyczynkiem do naszego spotkania i opowieści o uniwersyteckich archiwaliach.
Laureat związany jest z naszą uczelnią od 15 lat. Od niedawna dzieli swą pracę między Wydział Historii i Zakład Archiwistyki a Archiwum UAM. Pytany, czym jest dla niego Nagroda prof. Nawrockiego, mówi:
– Profesor był długoletnim wicedyrektorem Archiwum Państwowego w Poznaniu. Swoją pracę na rzecz archiwistyki zaczął na naszej uczelni w latach 40. ubiegłego stulecia. Był animatorem życia archiwalnego w Wielkopolsce, świetnym dydaktykiem i naukowcem. Uwielbianym przez studentów. Pracował w Instytucie Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej, a później kontynuował swoje dzieło w naszym Zakładzie Archiwistyki. W tym roku obchodziliśmy stulecie jego urodzin. Dla nas, archiwistów, był naukowym guru, z którego doświadczeń czerpiemy do dzisiaj. W uznaniu jego zasług z inicjatywy IPN-u, Archiwum Państwowego i Archiwum Archidiecezjalnego stworzono przed laty nagrodę, którą honoruje się archiwistów. To chyba jedyna tego typu nagroda dla naszego środowiska. Czy trzeba większego uzasadnienia, by stwierdzić, że jestem z tej nagrody, nagrody, na którą wcale nie liczyłem, niezwykle dumny? – pyta retorycznie dr Józefiak.
Wiele zależy od innych
Wcześniej nasz rozmówca miał honor zostać wyznaczonym przez władze dziekańskie do wystąpienia w imieniu wszystkich promowanych w czasie promocji doktorskich. Do dziś pamięta niezwykłe wzruszenie, ale i słowa, które skierował do zgromadzonych. – Położyłem akcent na kształcenie następców, by przy spotkaniu za 50 lat mogli stwierdzić, że rozwój badań, zapał nauki i kształcenie następców były dla nas wszystkich priorytetem – mówił. – Zawsze to będzie miłe, gdy będziemy mogli kiedyś stwierdzić, że uczeń przerósł mistrza. A to chyba największa nagroda dla nauczyciela i wykładowcy.
Nagrodzony archiwista nie zaniedbuje związków ze swoim rodzinnym miastem. Niedawno gościł grupę uczniów z dawnej szkoły. Przy okazji nie omieszkał im powiedzieć, że gdyby nie jego nauczyciel pan Marek Ryba, to pewnie byłby dziś gdzie indziej.
– On po prostu potrafił zarażać swoją pasją do historii i tego życzyłbym też sobie, swoim koleżankom i kolegom – mówi dr Piotr Józefiak, który podkreśla, że gdyby nie zaufanie i pewnego rodzaju inwestycja w jego osobę przez prof. UAM Irenę Mamczak-Gadkowską i prof. Krzysztofa Stryjkowskiego, to jego losy mogłyby potoczyć się zupełnie inaczej. I w tym przypadku zaważyły pasja i fascynujący sposób przekazywania wiedzy. U obojga wymienionych naukowców były one bezdyskusyjne. Zdaniem naszego rozmówcy jego mentorzy potrafili przekonać, że archiwistyka to dziedzina niezwykle ważna społecznie.
Pracownicy Archiwum UAM dostępni są od poniedziałku do piątku w godzinach od 8.00 do 15.00. Żeby skorzystać z zasobów Archiwum UAM, można skontaktować się telefonicznie, przyjść na miejsce i porozmawiać z pracownikami lub wybrać kontakt mailowy przez formularz dostępny na stronie jednostki.
Archiwum
pęka w szwach
Archiwa mają jednak problem, który pęcznieje od lat. Archiwiści szukają możliwości poszerzenia swego obszaru badawczego i skupienia archiwów w jednym miejscu. Nieco ponad 20 lat temu jeden z numerów „Życia Uniwersyteckiego” poświęciliśmy dramatycznej walce o uratowanie podtopionych archiwów UAM, które ówcześnie były składowane w piwnicach „Jowity”. Materiał pt. „Płyną dzieje” odbił się szerokim echem nie tylko wśród społeczności uczelnianej. Ówczesna awaria sieci wodociągowej spowodowała duże straty, z którymi nie pogodzono się do dzisiaj. Na szczęście, jak dowodzi dr Józefiak, obecnie archiwa są już dostatecznie zabezpieczone, ich liczba wciąż rośnie, ale rośnie też problem z ich przechowywaniem. Archiwum UAM pęka w szwach i nie przyjmuje już dużych akcesji.
– Władze uczelni widzą, co się dzieje, i trwają rozmowy na temat tego, jak temu zaradzić – mówi dr Józefiak. – Nawet pani rektor w inauguracyjnym przemówieniu zwróciła uwagę na pilną potrzebę rozbudowy archiwum i stwierdziła, że udało się uzyskać dofinansowanie na budowę nowego gmachu. Jesteśmy więc dobrej myśli – dodaje.
Obecnie w uczelnianym archiwum, ulokowanym przy ulicy Wszechnicy Piastowskiej 2, jest zatrudnionych osiem osób. Szefuje im niezwykle zasłużona dla archiwum mgr Anna Domalanus. Uczelniany budynek powstał jako pierwszy na Kampusie Morasko. Początkowo miała się w nim mieścić centrala telefoniczna, ale postęp techniczny i era komórek spowodowały, że został przeznaczony na potrzeby archiwum. Dziś część zbiorów jednostka dzieli z biblioteką na Wydziale Chemii, która udostępniła jej przestrzeń magazynową.
Biały kruk
i inne perełki
W Archiwum UAM przechowywane są dokumenty sięgające samych początków naszej uczelni. Do najcenniejszych zbiorów należy choćby dokumentacja studentów Wszechnicy Piastowskiej, a później Uniwersytetu Poznańskiego. Jednak nie cała, bo w wyniku podziału UP w latach 50. część dokumentów trafiła do innych poznańskich uniwersytetów. Na Morasku natomiast znajduje się część związana z wydziałami: Filozoficznym, Humanistycznym, Prawno-Ekonomicznym i Matematyczno-Przyrodniczym. Są dokumenty z pierwszych posiedzeń uczelnianego Senatu, spotkań władz dziekańskich czy materiały wytworzone przez nasz rektorat.
Naukowiec, pytany o jego zdaniem najciekawsze eksponaty będące w zasobach Archiwum UAM, po zastanowieniu odpowiada, że wyjątkowa jest specjalna księga zatytułowana „Otwarcie Wszechnicy Piastowskiej w Poznaniu”. To jedyny egzemplarz zawierający między innymi ręcznie pisane listy gratulacyjne kierowane na ręce pierwszego rektora Heliodora Święcickiego, wycinki prasowe, dokumenty organizacyjne. To niewątpliwie biały kruk w zasobach UAM. Obok niego wyróżnia pisane ręcznie protokoły z pierwszych posiedzeń Senatu oraz pierwszy album uniwersytecki i album magistrów Wydziału Humanistycznego. To tylko część ogromnej całości, która świadczy o historii i tradycji uniwersytetu.
– Dziś archiwa nie są już domeną wyłącznie historyków, coraz częściej stanowią podstawę badań interdyscyplinarnych. Praca z archiwaliami to niezwykle ciekawe doświadczenie. Każdego dnia, przeglądając inwentarze i dokumenty, można odkrywać fascynujące historie naszych poprzedników, ludzi znanych, mniej znanych, a także zasłużonych, którzy swoją działalnością wnieśli istotny wkład w życie społeczne – mówi dr Józefiak.
Czytaj też: Każdy ma swoją teczkę