Wersja domyślna

Inauguracja 2025/2026. Wystąpienie prof. Andrzeja Lesickiego

Przyznanie medalu PALMAE UNIVERSITATIS STUDIORUM POSNANIENSIS prof. Andrzejowi Lesickiemu. Fot. Władysław Gardasz
Przyznanie medalu PALMAE UNIVERSITATIS STUDIORUM POSNANIENSIS prof. Andrzejowi Lesickiemu. Fot. Władysław Gardasz
prof. Andrzej Lesicki

Prof. Andrzej Lesicki nagrodzony medalem Palmae Universitatis Studiorum Posnaniensis. Oto treść przemówienia dostojnego laureata.

 

Wasza Magnificencjo, Szanowna Pani Rektor, 

Wysoki Senacie, 

Dostojni Goście,  
Drodzy Państwo,  

Przyznanie Medalu Palmae Universitatis Studiorum Posnaniensis odbieram jako wyróżnienie szczególne. Czuję się nie tylko zaszczycony, ale też zakłopotany i speszony, gdy spoglądam na listę dotychczasowych laureatów tego medalu, najwybitniejszych uczonych naszego Uniwersytetu. Jestem biologiem, w ostatnim czasie zajmującym się problematyką klasyfikacji ślimaków płucodysznych Europy. Taka tematyka wzbudza najczęściej uśmiech politowania ze strony naszego społeczeństwa, które nawet w gronie osób z wyższym wykształceniem, profesorów, polityków, hierarchów Kościoła cechuje żenująco niska wiedza biologiczna.  

 

Zadaniem współczesnej biologii jest nadal poznawanie otaczającego nas świata istot żywych, bo od niego zależy także nasze istnienie i przyszłość gatunku Homo sapiens. Mnie fascynuje to, że mogę być uczestnikiem tego procesu. 

Nie będę jednak opowiadał o moich fascynacjach. Chcę przede wszystkim podziękować Pani Rektor i Wysokiemu Senatowi za wyróżnienie mnie tym zaszczytnym Medalem. To bardzo ważne wyróżnienie w moim zawodowym życiu. 

 

Z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza związany jestem od 57 lat (wliczając w to pięcioletnie studia i pracę od 1973 roku). Spoglądając wstecz, muszę przyznać, że miałem w tym życiu bardzo dużo szczęścia, spotykając na swojej drodze bądź dobierając jako współpracowników liczne grono osób, którym wiele zawdzięczam. Chciałbym także do nich kierować słowa podziękowania. 

Miałem wspaniałych nauczycieli, byli liczni, ale zwykle wymieniam czterech, Profesorów Ryszarda Wiktora Schramma, Jerzego Szweykowskiego, Jarosława Urbańskiego i Wacława Skuratowicza. Jako student słuchałem ich wspaniałych wykładów, jako młody asystent i adiunkt brałem ich za wzór postaw życiowych. Z Profesorem Kazimierzem Ziemnickim też poznałem się jako student, ale przede wszystkim pamiętam, gdy już mając rozpocząć pracę 1 września 1973 roku w Zakładzie Fizjologii Zwierząt, kilka tygodni ostatnich wakacji spędzałem z nim, przygotowując meble do nowych pomieszczeń Zakładu, który przejmował je w Collegium Maius. Wtedy nie kupowało się mebli laboratoryjnych, lecz do tej roli przystosowywaliśmy meble kuchenne, budując z nich wyposażenie, które służyło Zakładowi przez 30 lat (do czasu wyprowadzki do Collegium Biologicum na Morasku). Zapewne ten staż stolarski (i późniejsza współpraca) przyczyniły się do tego, że Kazik Ziemnicki zaproponował mi funkcję prodziekana w jego zespole rozpoczynającym sześcioletni okres od 1996 roku. Wtedy razem z dwójką pozostałych prodziekanów, dzisiaj Profesorów, Zofią Szweykowską-Kulińską i Bogdanem Jackowiakiem, przygotowaliśmy jako pierwszy wydział na naszym Uniwersytecie transformację pięcioletnich jednolitych studiów magisterskich na studia dwustopniowe (licencjackie i magisterskie), uzyskując wsparcie finansowe w ramach programu Tempus Unii Europejskiej. To wsparcie, wtedy jeszcze wyrażone w ECU, było dla Wydziału pierwszym projektem unijnym, który pozwolił nam m.in. na stworzenie pierwszej pracowni komputerowej dla studentów, zakup nowego wyposażenia mikroskopowego do sal ćwiczeniowych, a także na wysłanie licznej grupy młodych pracowników na kurs językowy w Wielkiej Brytanii. Jako prodziekan wraz z komisją tworzoną przez Profesorów Janusza Piontka, Jacka Daberta, Artura Jarmołowskiego, Romana Przymusińskiego i Doktor Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz wspierani przez dwie architektki z Pracowni BNS w Warszawie, Krystynę Szypulską i Bożenę Staniszewską, przygotowaliśmy założenia, koncepcję i plany architektoniczne nowej siedziby Wydziału Biologii na Morasku. Roman Przymusiński już jako prodziekan w moim zespole dziekańskim wybitnie wspierał mnie w czasie budowy i wyposażania Collegium Biologicum. Mówiłem o wyposażaniu w 1973 roku Zakładu Fizjologii Zwierząt w meble kuchenne przerabiane na laboratoryjne. Trzydzieści lat później dla Wydziału Biologii można było już pokusić się o zakup nowoczesnych mebli laboratoryjnych, ale najpierw trzeba było na to zdobyć środki finansowe, a potem przebrnąć przez skomplikowane procedury przetargowe. W starciach z komisjami arbitrażowymi w Warszawie olbrzymie wsparcie otrzymałem ze strony Marii Buzińskiej, która wtedy pracowała w Dziale Zamówień Publicznych. Z okresu moich dwóch kadencji dziekana jeszcze wspomnę o wprowadzeniu recenzowanych grantów wydziałowych dla doktorantów i młodych pracowników naukowych, co pozwoliło im oswoić się z procedurami grantowymi i, moim zdaniem, w latach późniejszych przyniosło Wydziałowi Biologii pozycję lidera wśród wydziałów naszego Uniwersytetu w liczbie składanych wniosków grantowych, a także liczbie uzyskanych grantów. 

 

Jak już powiedziałem, pracuję w UAM od 1 września 1973 roku, czyli upłynęły już ponad 52 lata. Ponad połowa tego okresu to pełnienie funkcji powierzanych mi przez społeczność – najpierw macierzystego Wydziału Biologii (na którym pełniłem przez 12 lat funkcje prodziekana ds. naukowych, a potem dziekana) – w tamtych czasach wiele zawdzięczałem rektorom, profesorom Stefanowi Jurdze i Stanisławowi Lorencowi. Następne także 12 lat – to 8 lat na stanowisku prorektora, a potem 4 lata na stanowisku rektora. Profesor Bronisław Marciniak zaproponował mi stanowisko prorektora w jego zespole już w grudniu 2007 roku. Z Bronkiem znaliśmy się od wielu lat, właściwie od początku naszej pracy. W tamtych latach nowo zatrudnionych nauczycieli akademickich obowiązywało ukończenie kursu doskonalenia zawodowego organizowanego przez Profesora Leona Leję (stąd zwanego przez nas „lejizmem”). Spotykaliśmy się nie tylko na cotygodniowych zajęciach w siedzibie kierowanego przez Niego Międzywydziałowego Zakładu Nowych Technik Nauczania przy ul. Słowackiego, ale także na zajęciach wyjazdowych, odbywanych w kołobrzeskim ośrodku Uniwersytetu. Tam mieliśmy okazję poznać się bliżej z Bronkiem, m.in. tocząc zacięte mecze w ping-ponga. Potem w tym samym czasie byliśmy prodziekanami, a gdy Bronek był już prorektorem w zespole Rektora Jurgi, powoływał mnie do różnych wspierających go komisji, przede wszystkim komisji oceniającej międzyuczelniane granty, które w latach 1996-2002 rektor mógł finansować ze środków rezerwy na badania własne (bo takowe w tamtych latach były dostępne). Zatem mogę jeszcze raz dziękować Profesorowi Marciniakowi za zaufanie, jakim mnie darzył, powierzając mi funkcję prorektora. Bez tego nie zostałbym potem rektorem.

Z okresu prorektorskiego mam wiele ciepłych wspomnień o współpracujących ze mną osobach. Wymieniając jednych, pominąłbym innych, więc ograniczę się w tym miejscu do przypomnienia dwóch osób. Chociaż w zakresie moich prorektorskich obowiązków były sprawy kadrowe, to jednak Rektor Marciniak powierzył mi także sprawy osób z niepełnosprawnościami. Moimi najbliższymi współpracownikami byli w tym zakresie Roman Durda i Ania Rutz (początkowo jeszcze studentka, przewodnicząca Zrzeszenia Studentów Niepełnosprawnych UAM Ad Astra). Naszym celem było wtedy zapewnienie wszystkim studentom jednakowych warunków studiowania, co się w dużym stopniu udało. Współpracowałem z wszystkimi dziekanami, wymienię trzech: Profesorów Zbyszko Melosika, dziekana Wydziału Studiów Edukacyjnych, Tadeusza Wallasa, dziekana Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa, i Józefa Tomasza Pokrzywniaka, dziekana Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej – którzy najbardziej przekonywali mnie do ubiegania się o stanowisko rektora w 2016 roku. Tomek Pokrzywniak wygłosił piękną, dla mnie niezapomnianą, laudację w dniu wyborów. Niestety niecały rok później musieliśmy Go pożegnać na zawsze.  

 

Kadencja rektorska 2016-2020 to ogrom czasu poświęconego Uniwersytetowi i jego ludziom. Zawsze starałem się stawiać na pierwszym miejscu dobro pracowniczek i pracowników, doktorantek i doktorantów, studentek i studentów. Bo to przede wszystkim od ich działalności i sukcesów zależy obraz Uniwersytetu. Jak już z tego miejsca kilka lat temu mówiłem, ocena mojej działalności nie należy do mnie, lecz należy do społeczności akademickiej. Mam nadzieję, że jeszcze jestem pamiętany. Te cztery lata rektorstwa to wsparcie z jednej strony zgranego zespołu prorektorów, nie tylko kurtuazyjnie wymienię z tego grona moją prorektor i moją następczynię, Jej Magnificencję Profesor Bogumiłę Kaniewską, ale także ze strony dziekanów oraz zespołu kanclerskiego i kwestorskiego. Dobrze wspominam współpracę ze wszystkimi dziekanami, najcieplej z Agnieszką Cybal-Michalską z Wydziału Studiów Edukacyjnych, Tomaszem Mizerkiewiczem z Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej i Piotrem Łuszczykiewiczem z Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego w Kaliszu. Na tych trzech wydziałach czułem się zawsze jak na rodzimym Wydziale Biologii. To wielka zasługa dziekanów, ich życzliwości i wsparcia. Pomoc miałem ze strony wszystkich związków zawodowych, potrafiliśmy wspólnie znajdywać propracownicze rozwiązania. Wiele zawdzięczam także samorządowi studenckiemu i doktoranckiemu. Na ich zrozumienie i szukanie wspólnych rozwiązań zawsze mogłem liczyć. Bardzo pomagali mi także pracownicy administracji – z kanclerzami Stanisławem Wachowiakiem i Marcinem Wysockim na czele. Wiele zawdzięczam zespołowi kwestorskiemu z Agnieszką Palacz, która zawsze znajdywała zrozumienie dla moich oczekiwań. Dziękuję za pomoc ze strony wszystkich pracowniczek Biura Rektora, zwłaszcza Małgorzaty Koźlarek, Magdy Raszei-Domańskiej i Ewy Kolanus. Wymienię jeszcze dwie osoby, bez których pomocy niełatwo byłoby mi pełnić funkcję rektora – Aleksandrę (czyli Olę) Bocheńską i Krzysztofa (Krzysia) Dudę, z którymi nasze służbowe relacje z czasem zamieniły się w przyjaźń. Wszystkim jeszcze raz serdecznie dziękuję. To dzięki Waszemu wsparciu mogłem działać na rzecz Uniwersytetu, jego pracowników, doktorantów i studentów. 

 

Na koniec chciałbym podziękować mojej Żonie, Ulce, która przez wiele lat cierpliwie znosiła moją nieobecność w domu.  

Ludzie UAM Ogólnouniwersyteckie

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.