Globalną, usieciowioną naukę można analizować z wykorzystaniem różnych metodologii, jednak ilościowe badania nauki (quantitative science studies) są prawdopodobnie najlepiej przygotowane do badania skali globalizacji nauki w wymiarze przestrzennym i czasowym, indywidualnym i zbiorowym, krajowym i ponadnarodowym.
Globalny system nauki prezentuje dziś większy, bardziej konkurencyjny, multicentryczny rdzeń niż jeszcze 20 lat temu. Dawny dwubiegunowy świat nauki, napędzany głównie przez kraje anglosaskie, jest sukcesywnie zastępowany przez świat trójbiegunowy, który obejmuje Europę, Amerykę Północną oraz trzeciego gracza: Azję i Pacyfik.
W ciągu ostatnich trzech dekad wyłonił się „globalny” system naukowy i „wielobiegunowy” świat nauki, w którym naukowcy są inaczej zlokalizowani. Pojawiają się nowe trendy we współpracy międzynarodowej, a rozkład siły wpływu publikacji między tradycyjnymi potęgami naukowymi a nowymi uczestnikami globalnej nauki zmienia się z dekady na dekadę. Tradycyjna amerykańska hegemonia naukowa jest podważana przez nowych uczestników, takich jak Chiny, w coraz większej liczbie dyscyplin. Wyłaniający się obraz globalnej nauki różni się znacząco od jej tradycyjnego obrazu: w szczególności globalna nauka sieciowa rzuca wyzwanie tradycyjnym relacjom między nauką a państwem narodowym.
Z perspektywy globalnej najważniejszym czynnikiem przyczyniającym się do systematycznego rozwoju badań nad globalizacją nauki jest rosnąca dostępność danych dotyczących nakładów i wyników działalności naukowej – danych o finansowaniu badań, produktywności i współpracy badawczej, o cytowaniach prac naukowych, czyli ich wpływie na naukę, oraz mobilności akademickiej. Nowe dane oferują bezprecedensowe możliwości badania struktury i ewolucji nauki w czasie. Bez dostępu do globalnych danych niemożliwe byłoby badanie globalnych sieci powiązań naukowców, instytucji i idei, nowatorstwa w nauce, dynamiki karier akademickich, roli nauki zespołowej czy dynamiki cytowań z perspektywy globalnej w ujęciu poszczególnych dyscyplin.
Ilościowe badania nauki zajmują się wszelkimi aspektami funkcjonowania nauki i naukowców: publikacjami, cytowaniami, wpływem na społeczność naukową, wzorcami współpracy naukowej i wzorcami publikacyjnymi. Jednostką analizy może być poszczególna publikacja, jak w tradycyjnych badaniach naukometrycznych, albo poszczególny naukowiec, jak w najnowszych badaniach z zakresu naukoznawstwa, czyli nauki o nauce.
Jak się wydaje, kluczem do globalnej widoczności publikacji z miejsca nadal dosyć peryferyjnego w nauce, jakim jest Polska, pozostają najbardziej prestiżowe czasopisma. Polscy naukowcy coraz śmielej wkraczają ze swoimi badaniami do elity międzynarodowych czasopism, ale ponieważ czynią to od niedawna, najczęściej dostęp do nich mają nadal utrudniony. Widać to najlepiej po mozolnym w skali kraju (i szybkim na UAM!) wzroście liczby publikacji w górnych 10% czasopism na liście czasopism w bazie Scopus. Jest to stosunkowo obiektywna, corocznie tworzona lista, która stanowi podstawę funkcjonowania projektu IDUB w ramach UAM w ujęciu jakości publikacji.
Czy publikowanie w prestiżowych czasopismach ma dzisiaj, w obliczu powszechnego dostępu do czasopism funkcjonujących w otwartym dostępie, szerszy sens i wpływa na długotrwałą obecność w międzynarodowym obiegu publikacyjnym? Czy w czasopismach prestiżowych zainteresowanie publikacjami jest przeciętnie większe niż w czasopismach nieprestiżowych? Oczywiście ilościowe badania nauki mają na ten temat ustaloną odpowiedź, potwierdzoną wzorcami setek tysięcy publikacji. Dopóki mówimy o niezdefiniowanym prestiżu czy elitarności czasopisma, dopóty odpowiedzi mogą być niewiążące.
Przez dekady to powszechna opinia kadry akademickiej w danej dyscyplinie ustalała wspólne listy najlepszych czasopism, odpowiadając na pytanie, jak wygląda ranking prestiżu czasopism w archeologii (czy też w kardiologii). Liczyło się zatem szerokie, globalne przekonanie naukowców. I tak na przykład przez dekady w badaniach szkolnictwa wyższego na czele wszelkich list stały dwa czasopisma: „Higher Education” i „Studies in Higher Education”, co potwierdzały liczne ankiety.
Jednak dzisiejszy globalny obieg czasopism (ponad 40 000 czasopism indeksowanych tylko w bazie Scopus w 2025 r.) wymaga jasnych definicji i jednoznacznych odpowiedzi. Należy zarazem pamiętać, że odpowiedzi te zawsze mówią o średnich, medianach i ogólnych tendencjach. Na przykład zakłada się najczęściej, że prestiżowe czasopisma w bazie Scopus to czasopisma ulokowane w górnych 10 proc. czasopism. Przynależność ta jest corocznie obliczana w prosty sposób – to stosunek liczby cytowań wszystkich dokumentów wydanych w poprzednich czterech latach, uzyskanej w poprzednim roku, do liczby tych dokumentów w tym samym czteroletnim okresie – i publicznie ogłaszana.
Prestiż czasopism zostaje w prosty sposób poddany algorytmizacji: im więcej pojawia się cytowań, czyli odwołań do dokumentów, tym większy jest prestiż czasopisma, zawsze obliczany w wąskich ramach poszczególnych dyscyplin. Bardzo często prestiż tradycyjnie przypisywany przez lata wybranym czasopismom znajduje swoje odbicie w dzisiejszych ujęciach algorytmicznych.
Cytowania są zatem powszechnie uznawane za najważniejszy wymiar oddziaływania publikacji w nauce: prace szerzej cytowane są uznawane za mające większy wpływ na rozwój globalnej nauki. Nie wymyślono dotąd innej wspólnej miary oddziaływania publikacji niż właśnie wpływ na poszczególnych naukowców, którzy daną pracę cytują (lub tego nie robią). Prowadzi się szerokie badania nad altmetryką, czyli wpływem publikacji mierzonym jako oddziaływanie na internet i media społecznościowe, ale ich wyniki jak dotąd nie są jednoznaczne. Ostatecznie przywołanie artykułu w poście w mediach społecznościowych to nie to samo co zacytowanie go w pracy naukowej. Metadane samych artykułów i ich cytowania poprzez lata od momentu wydania to właśnie ślady cyfrowe, które stanowią podstawowe źródła danych dla ilościowych badań nauki.
Oczywiście nie wszystkie artykuły opublikowane w prestiżowych czasopismach są wysokocytowane, ale zakłada się, że średnio artykuły są w nich częściej cytowane niż w czasopismach nieprestiżowych. Kluczem do zrozumienia logiki rządzącej globalną widocznością i rozpoznawalnością jest właśnie kategoria „średnio”. Warto pamiętać, że inne reguły obowiązują bardzo znanych w świecie naukowców i naukowców pochodzących z najlepszych ośrodków badawczych, czyli w nauce działa magia nazwisk i magia miejsc. Szczęśliwcy istotnie mogą sobie pozwolić na więcej, czyli publikować w bardziej dowolnych miejscach i mieć porównywalne wyniki pod względem wpływu na naukę.
Dużym ograniczeniem w ilościowych badaniach nauki jest jednak koncentracja bazy Scopus (podobnie jak bazy Web of Science) na czasopismach z obszaru STEM, czyli nauk ścisłych, technicznych, inżynieryjnych i matematycznych. Duże bazy pomijają również książki, tak ważne dla oceny wpływu na rozwój w naukach społecznych i humanistycznych. Najbardziej ogólna zasada mówi, że dla najlepszych czasopism pracują najlepsi recenzenci, a prace są w nich poprawiane z większą starannością. Powód jest prosty: recenzenci tworzą wspólnotę wokół najlepszych czasopism, ponieważ to w nich często sami publikują.
Chciałbym przywołać przykład badań przeprowadzonych wspólnie z dr. inż. Łukaszem Szymulą z Wydziału Matematyki i Informatyki, poświęconych globalnym wzorcom rezygnacji z nauki przez indywidualnych naukowców. Nasze badania były wielopłaszczyznowe i wykorzystywały longitudinalne (podłużne) podejście do kariery akademickiej – badaliśmy całość kariery publikacyjnej naukowców, od pierwszej do ostatniej publikacji na przestrzeni życia, w 38 krajach OECD. Pokazaliśmy, że po 10 latach w nauce pozostaje 50% naukowców. Dodajmy, że badanie było nowatorskie, wykorzystywało nowe dane i nowe metodologie i od samego początku wzbudzało bardzo duże zainteresowanie w świecie. Ostatecznie jego wyniki zostały opublikowane w sierpniu 2024 r. w niezwykle prestiżowym (zarówno w ujęciu tradycyjnym, jak i algorytmicznym) czasopiśmie „Higher Education” jako „Quantifying Attrition in Science: a Cohort-Based, Longitudinal Study of Scientists in 38 OECD Countries”. Różne działania towarzyszące, podejmowane przed jego wydaniem i po nim, tak zwiększyły jego globalną widoczność, że szybko stało się najszerzej ściąganą pracą nie tylko w ostatnich latach, ale i w historii tego czasopisma.
Praca ukazała się mniej więcej rok wcześniej jako preprint w powszechnym dostępie (na platformie arXiv) i była przez mnie wielokrotnie omawiana na proszonych seminariach w świecie. W każdym z nich uczestniczyło kilkadziesiąt, a zdarzało się, że i ponad 100 słuchaczy. Seminaria prowadziłem w powszechnie znanych i cenionych ośrodkach naukowych (jak DZHW w Berlinie i CWTS w Lejdzie oraz uniwersytetach w Hongkongu, Oxfordzie i Stanfordzie). Po seminarium w Hongkongu pojawiło się pierwsze omówienie naszych badań w znanym czasopiśmie poświęconym szkolnictwu wyższemu o globalnym zasięgu, „Times Higher Education”. Było to ponad pół roku przed ukazaniem się pracy drukiem. W sensie promocyjnym skupiliśmy się na tym badaniu, uznając jego duży potencjał. W miesiąc po ukazaniu się pracy osiągnęliśmy najwyższe wskaźniki altmetryczne, a liczba ściągnięć pracy ze strony czasopisma szybko osiągnęła 35 tys.
Po ukazaniu się pracy pojawiła się lawina omówień w świecie, której się nie spodziewaliśmy. Publikacja w ciągu dwóch miesięcy została omówiona w ponad 50 międzynarodowych mediach naukowych i popularnych oraz zaprezentowana w licznych wywiadach, m.in. w „Nature News”, czasopismach „American Chemical Society”, „Oxford Royal Chemical Society”, „The Scientist Magazine”, „La Repubblica”, a nawet „Harper’s Magazine”. Artykuł od razu osiągnął niezwykle wysoką pozycję w rankingach Altmetrics, zajmując miejsce w górnym 1% (99 percentyl) artykułów najczęściej komentowanych w internecie.
Okazało się, że nowatorskie badania nie potrzebują dużych nakładów na marketing, ponieważ zainteresowanie nimi pojawia się w sposób poniekąd naturalny. Wysiłki promocyjne, takie jak targi czy konferencje, mają swoje miejsce, ale najważniejsze jest, aby najpierw stworzyć wysokiej jakości badania, które mogą „się promować” z pomocą innych. Praca została szybko omówiona w mediach międzynarodowych – od Stanów Zjednoczonych przez Wielką Brytanię, Niemcy, Hiszpanię, Włochy, Estonię, Finlandię, Rumunię aż po Chiny, Wietnam i Indonezję. W samych Chinach praca została omówiona ponad 20 razy, w tym w kilku ważnych czasopismach z nauk społecznych.
Jedno jest pewne: badanie okazało się bezprecedensową darmową promocją naszej uczelni oraz polskiej nauki jako całości. Wszędzie w świecie pojawiała się afiliacja UAM. Przykład globalnego odbioru naszej pracy pokazuje w małej skali to, co ilościowe badania nauki pokazują na przykładach setek tysięcy naukowców: że nadal niezwykle liczy się prestiż czasopisma i że warto wkładać pracę w publikacje w najwyższym obiegu. A w sensie praktycznym nauczyliśmy się po raz kolejny, że niezwykle ważny jest również czytelny tytuł pracy, prosto wyrażone myśli w jej abstrakcie, poparte danymi, i wreszcie liczne seminaria towarzyszące, poświęcone wynikom prowadzonych badań.
Dodam na koniec, że badacze systemów szkolnictwa wyższego i systemów nauki z całego świata właśnie spotkali się na swoim dorocznym zjeździe, zorganizowanym przez dr. Marcina Byczyńskiego i mnie. 37th CHER Annual Conference Poznan 2025 (CHER – Consortium of Higher Education Researchers, którego Rady Dyrektorów jestem członkiem), odbyła się w Poznaniu w dniach 3-5 września. Ponad 200 naukowców z kilkudziesięciu krajów debatowało o przyszłości szkolnictwa wyższego i jego adaptacji do zmieniającego się otoczenia. Konferencje naukowe to zawsze świetna okazja do promocji naszych uczelni!